Obserwatorzy

środa, 28 maja 2014

29/14 Potrzeba matka wynalazków ...


I jak w tytule... robiąc torbę doszłam do wniosku ze przydały by mi się do wykończenia sznureczki z wełny... ale do ich zrobienia przydałoby się mieć dziewiarską laleczkę... Niestety ja jej nie mam tak więc zaczęłam szukać w internecie... Owszem do kupienia jest wiele modeli, ale ja potrzebowałam na już ... i trafiłam TU . Oczywiście nie miałam pod ręką metalowej rurki, ale za to ostatnio skończyła mi się folia aluminiowa i okazało się, że ta kartonowa rurka co po niej została jest bardzo twarda... tak więc ok 10 cm tej rurki, 4 spinacze biurowe, trochę taśmy klejącej i mam swoją dziewiarską laleczkę :)

... składa się z czterech pętelek, ale można zamontować dowolną liczbę spinaczy...
Spinacze troszkę przygięłam żeby wełna sama się nie zsuwała... i do dzieła... sznureczek się plecie :) 

A na koniec tego niespodziewanego postu moje kwitnące i pachnące różyczki ...
SHARIFA ASMA 

...PACHNIE PRZEŚLICZNIE...
Coraz obficiej zaczyna kwitnąć BETY PRIOR... i też pachnie..
No i może nieco mniej pachnąca, ale za to ile ma kwiatów BIAŁA RÓŻA PNĄCA, której nazwy nie znam ...ale co tam nazwa... nie jestem hodowcą, ani kolekcjonerem.
Pozdrawiam w środku tygodnia... i dziękuję za ślady po odwiedzinach :)






niedziela, 25 maja 2014

28/14 Wszystko rośnie...

No właśnie... wszystko rośnie, jak w tytule :) Moja torba spontanicznie, bo bez wzoru przyrasta ... w swoim i moim tempie pracy ... i obecnie wygada tak ...
i co jeszcze rośnie... ziółka na moim parapecie okiennym, bo tu im najlepiej odpowiada klimat ...
Jeszcze urósł mój placek... no dziwne!!! Jako, że jestem antytalentem kulinarnym to bardzo rzadko podejmuję się takich wyzwań, jak pieczenie, ale tak mnie zainteresował przepis od mojej koleżanki Eli - Zygell z forum
Po pierwsze tani, po drugie szybki, po trzecie nie wymaga żadnych sprzętów...
Akurat wszystko miałam w domu wiec się skusiłam, okazało się, że wrósł i jest, a w zasadzie był smaczny, bo znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki... i trzeba będzie powtórzyć to słodkie dzieło :)

Dla chętnych do eksperymentowania podaję przepis...



Ciasto z jabłkami od Eli – Zygell z forum

3 duże jabłka
1i 1/2 szklanki mąki
1/3 szklanki oleju
1 szklanka cukru /jak ktoś woli można dać trochę mniej cukru/
1 jajko roztrzepane np widelcem
1 łyżeczka cynamonu 
/ja dałam 1op. cukru cynamonowego/
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
garść rodzynek - jak ktoś lubi 
/ja dodałam garść mielonych orzechów/

Jabłka obieramy i kroimy w kostkę /dużą/. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na 20min aby jabłka puściły sok. 
Dodajemy olej, roztrzepane jajko, mieszamy i odstawiamy na 10min. Dodajemy mąkę, cynamon, sodę i proszek. 
Jak ktoś lubi można dorzucić garść rodzynek. 
Całość mieszamy. 
Pieczemy ok 40 – 60 min w temp ok 180stC.


Na dzisiaj to tyle... wracam do robienia torby i czytania książki Helen Brown "Koty i córki".
Dla was na koniec zdjecie moich kwitnących storczyków... kwitną bez przerwy od października :)

piątek, 16 maja 2014

27/14 Po miesięcznej nieobecnosci...



Tak sobie myślałam... po co ci ten blog kobieto... Nie wiele już robisz jeśli chodzi o rękodzieło, to i niewiele masz do pokazania, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że co innego mi pozostało...
Chętnie do was zaglądam, czasem coś napisze na waszych blogach (choć przyznaje, że nie zbyt często...), tak więc i u siebie coś od czasu do czasu naskrobie. Może nie zawsze będzie to dotyczyło rękodzieła... ale zobaczymy co czas pokaże...
Dzisiaj pokażę wam rozpoczętą ręczną robótkę ... na szydełku (dużo czasu niestety spędzam jeszcze w łóżku ... moje nogi nie chcą mnie zbyt długo nosić), więc pomalutku macham szydełkiem i dziergam wełniana torbę, a przy okazji gimnastykuję dłonie, przeguby i palce... 

 
Torba będzie kolorowa, w brązach, zieleniach i z dodatkiem słonecznej żółci... mam nadzieję za niezbyt długi czas doprowadzić moje "dzieło" do końca :) 
A teraz wbrew paskudnej pogodzie wstawiam zdjęcia moich balkonowych kwiatuszków, które pączkują i kwitną... 
to pachnące fiołki rogate... podobne do bratków (macoszek) tyle że drobniejsze i pięknie pachną :)
A to koniczynki zielone, kwitną na różowo, mam jeszcze takie o bordowych listkach, ale te jeszcze nie kwitną...

No i jeszcze róże... już mają pączki i kwiaty...



żeby tylko słoneczko zaświeciło... czego sobie i wam życzę, zwłaszcza tym, którym niż Iwet teraz dokucza ... Pozdrawiam cieplutko :)